- Opublikowano: 04 grudnia 2013, 15:45
- Komentarze: 25
Referendum w gminie Wadowice nie udało się, bo mieszkańcy obawiali się represji w urzędzie i w miejscu pracy. Tak przynajmniej uważa ponad połowa głosujących, którzy wzięli udział w naszej sondzie internetowej.
Referendalny kurz już opadł, więc na chłodno przez cały listopad czytelnicy portalu WadowiceOnline.pl mogli wziąć udział w sondzie, w której odpowiadali na pytanie, dlaczego nie udało się referendum w gminie Wadowice. Nasz system był ustawiony tak, aby z jednego IP można było oddać na dobę jeden głos, co zawężało możliwość manipulacji (ale oczywiście jej nie wykluczało). W sondzie oddano 796 głosów.
Wyniki sondy są dosyć ciekawe: 54,3% głosujących uważa, że referendum nie udało się, bo mieszkańcy obawiali się represji w urzędzie i w miejscu pracy. 14,7% głosujących odpowiedziało, że nie ufało inicjatorom referendum. 15,8% uważało, że w gminie jest dobrze i nie potrzeba żadnych zmian.
Co ciekawe, wg sondy aż 10,9% głosującym jest obojętne, kto rządzi gminą. 4,3% głosujących uważało, że nie udane referendum to efekt tego, że mieszkańcy o nim nie wiedzieli.
Przypomnijmy: 27 października mieszkańcy gminy Wadowice brali udział w referendum. W 26 obwodowych komisjach przy urnach odpowiadali na pytania czy są za odwołaniem rządzącej prawie 20 lat Wadowicami burmistrz Ewy Filipiak i 21 radnych miejskich przed upływem kadencji. Nad przebiegiem głosowania czuwało 210 osób, członków komisji wyborczych.
Referendum okazało się nieważnie: nie przekroczono w nim progu frekwencji. Aby referendum było ważne, do urn musiało pójść trzy piąte wyborców, którzy głosowali podczas wyborów 21 listopada 2011 roku (26,69% uprawnionych). Aby odwołać burmistrz Ewę Filipiak na TAK musiało zagłosować większość spośród 8 086 głosujących mieszkańców gminy. Aby odwołać 21 radnych miejskich, na TAK musiało zagłosować większość z 8 091 głosujących.
W głosowaniu wzieło udział 4 261 osób (frekwencja 14.05%). Za odwołaniem burmistrz Ewy Filipiak było 4 030 osób (96,48% głosujących). Za odwołaniem rady miejskiej w Wadowicach było 4 054 osób (97,03% głosujących).
(MG)
Komentarze
Ale czy oddali już piniondze za las?!
Kto im dał takie przyzwolenie?
Wszystkiego najlepszego dla Krystianów i Barbar(ów).
Sorki, mój błąd, za szybko pisałem ;-)
Mała poprawka, nie "sądzie" a "sondzie" ;-) Sorki za błąd ;-)
Wystarczy popatrzyć ile zyskaliśmy dzięki referendum. Zrobiono rzeczy, na które czekalibyśmy miesiącami, niktóre nawet po nocy. Tyle asfaaltu nie wylano chyba przez 2 lata.
Dowiedzieliśmy się jakimi narzędziami jest w stanie władza bronić swoich stołków i za jaką cenę. poznaliśmy bojówki nocne. Zobaczyliśmy jak funkcjonuje prawo i kogo dotyczy, a kogo nie. Władza zaciągnęła dług u wszystkich biorących udział w działaniach antyreferendaln ych i ten dług przyjdzie spłacać. Mieszakńcy doświadczyli upokorzenia, zastraszania, niektórym niszczono mienie i za to odpłacą w wyborach. Jestem spokojny o wynik wyborów. Wiem też, że efekty postępowania władzy w okresie referendalnym bądą się jeszcze długo im czkawką odbijać. Może dojść do sytuacji, że będą żałować takiego obrotu sprawy. Jest to istotne w obliczu np. powrotu do sprawy "ogrodowa" przez Pow.Insp.Nadz. Budowl. Jest też ważne, że sąd nakazał prokuraturze wznowić dochodzenia, śledztwa wcześniej umożone.Jest wiele aspektów sprawy nazwijmy ją referendalnej, o której już w niedługiej przyszłości będzie głośno. Na koniec chcę powiedzieć, że moim zdaniem została otwarta puszka z Pandorą jak mówił Jaruzelski. Gdyby doszło do odwołania władz w referendum to mogło wystarczyć inicjatorom i przeciwnikom tej władzy. skoro jest inaczej, to myślę, że nie poprzestaną na walce i będą szukać dalszych argumentów przemawiających za zmianą władzy. To może być groźne. Na koniec językiem i logiką naszego kochanego krasomówcy etatowego, co to pokazywał same piękne rzeczy w Mieście.
Jeżeli ktoś twierdzi - jak w komentarzach pod innym tekstem - że wadowicka władza nie jest transparentna, to kłamie.
Przecież przez kilka lat wisiał na budynku władzy transparent "zawsze wierni..."
To zalży.
Normalnie jedna trzecia, a w czasie referendum ponad połowa.
Hahaha, to chyba pytanie retoryczne ze strony pani Królik.
a) w szkole w godzinach 20-24 nic się nie dzieje i szkoła nic nie zarabia
b) w szkole sprzedawane są garnki i szkoła zarabia
W całej Polsce firma wynajmuje sale w szkołach, np. w andrychowskim gimnazjum. Jedynie opłacany z urzędu płaszczyca się czepia i to tylko liceum? Dlaczego? Wiele osób to już napisało, żeby dowalić starostwu.
On teraz wykorzysta absolutnie każdą sytuację żeby się przyczepić Jończyka i Królikowej.
wadowice24pl - NIE CZYTAM
tv bieniek - NIE OGLĄDAM
wspólna rudera - NIE GŁOSUJĘ
Ja już odpowiadam - może miał więcej moralnego zaplecza niż ci inni teraz oburzeni?
A takie rzeczy jak naciągana sprzedaż garnków, to rola szkół.
Zrozumiałbym wzburzenie gdyby szkoła wynajęła sale w czasie lekcji, a uczniom kazała uczyć się na korytarzach. Nic takiego nie miało jednak miejsce. Dyrektor Turek nie zrobiła nic złego, ani niezgodnego z prawem, a jeśli ktoś uważa inaczej, to niech zgłosi zawiadomienie do prokuratury.
Dyrektorka wpuściła do szkoły firmę, która naciąga biednych starszych ludzi i to jest jej przewina.
Hm...Znam instytucje, które od przeszło tysiąca lat naciągają biednych, naiwnych ludzi, i jakoś nie słyszę słów oburzenia. Wręcz przeciwnie, mają poparcie ze strony wszystkich urzędów i samorządów.
Klasyczną ilustracją monitoringu było ostatnie referendum. Wieczorem w dniu referendum zgłosiłem się do szkoły podstawowej Pod Skarpą (w której pracuje jako nauczycielka żona S. Kotarby), aby oddać głos. Zauważyłem w komisji żonę pana S. Kotarby (uzależnienie rodziców dzieci uczęszczających do tej szkoły od żony p. S. Kotarby, także uzależnienie pracowników szkoły). Sam Kotarba zarabia 94 000 zł rocznie. Jego żona – nauczycielka około 3000 zł miesięcznie. Nie wiem, w jakim charakterze obecna w komisji była M. Kotarba. Chyba nie brakuje im pieniędzy? Może była tam w charakterze niepłatnego obserwatora? Jeżeli była płatnym członkiem komisji to mam pytanie, czemu nie dano zarobić studentowi, bezrobotnemu (często po wyższych studiach) i innym? Kotarbowie mieszkają na osiedlu, gdzie mieszka wielu nauczycieli. Uważam, że po prostu władza gminna reprezentowana nieoficjalnie przez żonę S. Kotarby czuwała nad tym, aby nikt nie odważył się być na tyle „bezczelnym”, by pójść na referendum, skoro władza powiedziała, że iść nie należy. Czy rodzice dzieci uczęszczających do tej szkoły nie czuli się zastraszeni, bo w komisji siedziała M. Kotarba? Także G. Ramos zasiadała w komisji. Znów podobne pytania. Aby monitoring był perfekcyjny przed wejściem do komisji wyborczych czuwał jeszcze sam Stanisław Kotarba z aparatem fotograficznym. Jeśli bieda tak przycisnęła Kotarbów i Ramosów, że żony zostały zmuszone do dorobienia poprzez udział w komisjach referendalnych, lub jeżeli chciały dopilnować prawidłowego przebiegu referendum, to zwykła przyzwoitość wymagała, aby pracowały w komisjach nie związanych z ich miejscem zamieszkania i pracy. To co zaobserwowałem, to metody zastraszania społeczeństwa rodem z KGB.
Bolesław Kot
obserwowała wchodzących do lokali wyborczych. W poprzednim referendum taką samą role pełnił w lokalu wyborczym były v-ce burmistrz i na dziś były poseł niemowa Sołtysiewicz. To cała "nasza władza". Za dietę można się zeszmacić.