O tragicznym zdarzeniu sprzed 20 lat, który wstrząsnął Kalwarią Zebrzydowską, przypomina prywatny d
Minęło 20 lat od tragicznego wypadku, który wstrząsnął Kalwarią Zebrzydowską

O tragicznym zdarzeniu sprzed 20 lat, który wstrząsnął Kalwarią Zebrzydowską, przypomina prywatny detektyw Rafał Kwarciak.

Był piątek 21 listopada 2003 roku. Dziewięcioletnia Magda i jej sześcioletnia siostra Ania wracały ze szkoły. Zazwyczaj odbierała je mama, ale tego dnia nie mogła tego zrobić. Po drodze wstąpiły jeszcze do sklepu, chciały kupić kilka drobnych rzeczy, bo w niedziele miały być urodziny Madzi. Chciały przejść przez przejście dla pieszych na ulicy Jagiellońskiej przy skrzyżowaniu z ulicą Kolejową. Samochody jadące od Wadowic zatrzymały się, aby je przepuścić. Od strony kalwaryjskiego rynku jechała ciężarówka, ale była dość daleko, około osiemdziesięciu metrów. Dziewczynki zrobiły dwa, może trzy kroki, kiedy pędzący ciężarowy mercedes uderzył w nie z całą siłą. Obie siostry zginęły na skutek odniesionych obrażeń.

Na miejsce przybiegła mama dziewczynek zaalarmowana przez sąsiadów. Doznała tak ciężkiego szoku, że pogotowie zabrało ją do szpitala. Ojciec rodziny pracował za granicą. Na miejscu zgromadziło się wiele osób. Płakali, nie dowierzając w to, co się stało.

Samochód, który potrącił dziewczynki, zatrzymał się dopiero 62 metry za przejściem. Nie znaleziono śladów hamowania. Kierowca tłumaczył, że skupił się na samochodzie, który skręcał w Kolejową, bo myślał, że jedzie nim znajomy i chciał mu pomachać. Kiedy zobaczył przed maską dzieci, na reakcję było już za późno, choć zeznawał, że rozpoczął hamowanie. Biegli nie byli w stanie bez śladów na jezdni ustalić, jaka była prędkość ciężarówki.  27-latek przekonywał, że jechał 60 km na godzinę. W tym dniu panowały dobre warunki, jezdnia była sucha.

Rodzice dziewczynek wybaczyli kierowcy. Kilka miesięcy po tragedii rozpoczęli starania nad poprawą bezpieczeństwa w tym miejscu. Stanęły tam tablice fluorescencyjne, a potem sygnalizacja świetlna.

Kilka lat temu działając w ramach stowarzyszenia "Nadzieja" zajmującego się pomaganiem ofiarom wypadków i ich rodzinom rozmawiałem z mamą dziewczynek. Nie mieszka już w Kalwarii. Nigdy do końca nie pogodziła się z tym, co się stało listopadowego popołudnia 2003 roku.

O takich zdarzenia trzeba pamiętać i wyciągać z nich lekcje.

(Rafał Kwarciak - detektyw, który zaczął pisać)

NAPISZ DO NAS: kontakt@wadowiceonline.pl

Nie masz uprawnień do komentowania tego artykułu.