- Opublikowano: 21 kwietnia 2025, 10:00
- Komentarze: 34

"Ej k...wa! Nie po telefonie!" usłyszałem, kiedy tak na oko 12-13 letni sympatyczny młody człowiek z niewielkim plastikowym jajeczkiem z wodą nieśmiało usiłował oblać swoją rówieśnice, dzierżącą w ręce dotykowego samsunga. I tak wygląda niestety w dzisiejszych czasach lany poniedziałek... A z powodu epidemii koronawirusa wygląda to jeszcze inaczej...
Będąc świadkiem tej sceny, uświadomiłem sobie, że z roku na rok lejących się wodą w wielkanocny poniedziałek jest coraz mniej. I chyba właśnie strach przed zalaniem elektroniki często wartej pół czy nawet całą średnią krajową, sprawia, że ten sympatyczny zwyczaj upada. A przecież kiedyś wyglądało to zupełnie inaczej...
Jako mieszkaniec osiedla Pod Skarpą pamiętam dobrze najpierw walki między ekipami z poszczególnych bloków. W czasach, kiedy nie było jeszcze smartfonów, tabletów, Internetu i ustrojstw w rodzaju Facebooka czy Instagrama, a w domach co najwyżej nieliczni mieli Atari 65XE albo Commodore 64, nie bawiliśmy się w jakieś jajeczka czy plastikowe pistolety. Lało się uczciwie, jak Pan Bóg przykazał, na wiadra podkradzione mamie z łazienki. Im większe, tym lepsze. Wodę brało się z piwnicy, bo jakiś kran czy hydrant zawsze się tam znalazł: domofon był wtedy szpanerskim luksusem, więc wejść do klatki "zatankować" mógł każdy.
Nikomu się nie przepuszczało, najgorzej miały oczywiście dziewczyny (chyba, ze miały starszego i większego brata albo wysportowanego ojca...) i to nie ważne w jakim wieku. Jeśli były dobre z wuefu to dobrze, jeśli nie, no cóż... Bardziej cwani napastnicy wchodzili też na dach, albo z mieszkań rzucali w przechodniów napełnionymi wodą balonami (czasami to nie był balon, a polska gumowa myśl techniczna pod nazwą eros, kupowana w kiosku RUCH-u). Ale takie lanie to było jak teraz granie w gry na kodach, czyli lamerskie.
Kiedy już walki między mieszkańcami poszczególnych bloków nam się już znudziły a człowiek był cały mokry od stóp do głów, przychodził czas na rozgrywki międzyosiedlowe. Skarpa górna lała się ze Skarpą dolną. Potem już kilkudziesięciu chłopa szło na osiedle Kopernika, by tam zrobić powtórkę z rozrywki. Cała banda uderzała potem na osiedle XX-lecia a na koniec na wadowicki rynek. Potem szli wszyscy do domu, gdzie po awanturze o rozwalone albo zgubione w ferworze walki wiadro można było spokojnie zasiąść do obiadu. To były święta!
Z takiego śmigusa-dyngusa człowiek wyrastał mniej więcej z końcem podstawówki albo najpóźniej w okolicach początków szkoły średniej. Zbiegało się to mniej więcej w czasie z uświadomieniem sobie, do czego tak naprawdę służył kupowany w kioskach eros... Walkę na wiadra przejmowały wtedy młodsze roczniki.
Jak już pisałem, ten sympatyczny zwyczaj przegrał chyba w starciu z masowo noszonymi telefonami komórkowymi i ostał się już tylko w nieco okrojonej formie oblania szklanką wodą w sypialni tego domownika, który z całej rodziny najbardziej lubi pospać...
Inna sprawa to to, że wariacje pogodowe w ostatnich latach bardziej czasami skłaniają do naparzania się śnieżkami niż uczciwym obchodzeniem lanego poniedziałku. I tak właśnie technika i natura wygrały z tradycją...
MATERIAŁ ARCHIWALNY, AKTUALIZACJA (PONIEDZIAŁEK, 21 KWIETNIA 2025 10:00)
(Marcin Guzik)
(zdjęcie: Wikipedia)
Komentarze
Ty nawet nie potrafisz zrozumieć, że ocieplenie klimatu dla naszej szerokosci geograficznej oznacza topnienie lodu i zmianę prądu morskiego ogrzewającego obecnie europę. ocieplenie więc klimatu oznacza dla europy w krótkim czasie oziebienie i w przyszłosci kolejną epoke lodowcową.
PS. I'd dust those chicks on the picture ;)
Masz nadprzyrodzone umiejętności? Jeśli wiesz co ja potrafię a co nie?
W sumie całe to lanie się wodą to - patrząc z dzisiejszej perspektywy - trochę głupawe było, no ale w erze bez setek kanałów w TV, bez komputera w domu czy internetu, dawało trochę radości w pozbawionym jakichś większych rozrywek życiu, hehe.
Ja wolę wspominać mecze w piłę na tych biednych klepiskach, Górna Skarpa vs Dolna Skarpa. Czasem grało się na górze, obok drogi (teraz tam bloki są), a czasem na dole (teraz boisko do kosza i trawiaste do piłki, na którym nikt nie gra). Mecze były zacięte, nie było tak, że zawsze wygrywała jedna ekipa...
Ech, wszystko wyglądało inaczej. Znało się ludzi nie tylko z okolicznych bloków, ale i z innych osiedli. Do dzisiaj człowiek słyszy gromkie "Cześć" od znajomych z dzieciństwa idących drugą stroną ulicy.
Dzisiaj dzieciaki siedzą przed CSami czy Lolami nie znając nawet sąsiada z klatki...
"Grinch: Świąt nie będzie" wersja polska XD
Śmigus dyngus ma nowego patrona.
Został nim Mateusz Morawiecki, niedościgniony mistrz lania wody.
tak, taki sam jak kiedyś jest ten artykuł o lanym poniedziałku, ludzie wchodzą i czytają komentarze sprzed 7 lat, bo nie da się nic nowego na ten temat jak widać napisać
IDIOTA
IDIOTA
Fajnie że się podpisałeś, ale zapomniałeś o treści komentarza.
Profesorze i ekspercie, proszę zatem wyjaśnić następujące zjawisko.
Otóż niedawno był interesujący artykuł, że stopniała WIECZNA zmarzlina i odsłoniła groby z czasów Złotej Ordy, czyli sprzed około 800 lat. Zatem, jak pochowano tych ludzi 800 lat temu w ziemi, skoro nad tą ziemią była tzw. Wieczna Zmarzlina? Czyżby 800 lat temu nie było tam wiecznej zmarzliny a jeżeli tak to dlaczego nazywa się wieczna?
Nie wspomnę a innych artykułach dotyczących tego, że topniejący śnieg odsłonił samolot który spadł w czasach II WŚ. Skoro spadł 70 lat temu i przykrył go śnieg, a teraz ten śnieg się stopił więc poziom śniegu wrócił do lat 1940?
Przykładów odsłaniania całych "zasypanych śniegiem" osad, szczątków ludzi i zwierząt nie będę przytaczał...
PS. I wcale nie bronię śmiecenia i kopcenia na około bo z tym trzeba walczyć ale nie należy wmawiać ludziom ciemnoty że stany klimatu na ziemi są wartością stałą od setek czy też tysięcy lat, bo tak nie jest.
Nie myja się, bo jest oszczędność wody, i duże rachunki. Więc, nie dziwi nic.
Ja tam nie mam nic przeciwko, zjeżdżamy się w rodzinie, jesteśmy przygotowani i każdy ma ciuchy na przebranie, zwykle sąsiedzi się dołącza i jest zabawa przez 2-3 godziny gdzie nie ma zahamowań, idą w ruch wiadra i szlaufy, ale między sobą, nie wychodzimy na postronnych ludzi, i bawimy się świetnie