Skawa Wadowice przegrała szósty mecz w sezonie. W dzisiejszym pojedynku lepszą drużyną okazała się
Bronowianka zwycięża z pomocą sędziów

Skawa Wadowice przegrała szósty mecz w sezonie. W dzisiejszym pojedynku lepszą drużyną okazała się Bronowianka Kraków. Krakowianie zwyciężyli 3:1 mimo, że to Skawa dzięki trafieniu Dawida Góry objęła pierwsza prowadzenie. Nie bez znaczenia była postawa sędziego, który w kuriozalnej sytuacji uznał gola zdobytego przez Bronowiankę.

W spotkaniu 8. kolejki V ligi krakowsko-wadowickiej przyszło zmierzyć się czternastej w tabeli Bronowiance Kraków ze znajdującą się pozycję niżej Skawą. Pierwsze minuty gry przyniosły dużo walki w środku boiska. Piłkarze Bronowianki próbowali kilka razy atakować Skawę prostopadłymi podaniami, pewnie na przedpolu spisywał się stojący między słupkami wadowickiej bramki Krawczyk. Z czasem jednak gospodarze zaczynali osiągać przewagę.

W 15 minucie gry z pozoru niegroźna sytuacja mogła zakończyć się strzeleniem gola przez Bronowiankę, Krawczyk wypluł piłkę, napastnik gospodarzy miał przed sobą pustą bramkę, ale w sytuacji, w której wszyscy widzieli już piłkę w siatce Piwowarski trafił w słupek. Chwilę później groźną kontrę wyprowadziła Skawa, lecz w dwójkowej sytuacji Góry z Barcikiem, tego ostatniego uprzedził bramkarz.

Pięć minut później Krawczyk w pełni zrehabilitował się za poprłniony wcześniej błąd, strzał Skwarczyńskiego z pola karnego bramkarz Skawy odbija na róg. Bronowianka w pierwszej częśći mogła strzelić gola z rzutu wolnego z 16 metrów, strzał Kubika nad poprzeczką przeniósł Krawczyk.

Mnożyły sie protesty na temat pracy sędziów wśród zawodników oraz sztabu szkoleniowego Skawy, m.in. w jednej z akcji po wymianie podań z „klepki” Pawlika i K.Dyrcza, i prostopadłym podaniu do zawodnika wychodzącego z własnej połowy, sędzia odgwizdał tylko sobie wiadomego spalonego.

Trzy minuty przed końcem pierwszej części gry Bronowianka wyprowadziła kontratak, po którym powinien wpaść gol. Walczak z własnej połowy wybiegł na indywidualny pojedynek z bramkarzem i widząc nadbiegającego Kolańskiego starał się zagrać piłkę do partnera, Krawczyk odważnym wyjściem uratował Skawę przed stratą bramki.

Druga część spotkania zaczęła się od składnej akcji wadowickiej drużyny, po której w sytuacji sam na sam Barcika ubiegł bramkarz. Nie minęła minuta, a obrońcy Bronowianki znów byli w tarapatach. Prostopadłą piłką Przemysław Dyrcz uruchomił Krzysztofa Dyrcza, lecz strzał z pola karnego w ostatniej chwili zablokowali obrońcy.

55 minuta gry przyniosła prowadzenie dla Skawy. Wyśmienitym zagraniem „w uliczkę” Adrian Pomietło obsłużył Dawida Górę. Napastnik Skawy z zimną krwią uderzył obok bramkarza zdobywając swojego trzeciego w tym sezonie gola.

Dwie minuty później gospodarze przeprowadzili akcję, która dała im wyrównanie. Dogranie wzdłuż bramki i Piwowarski strzelił „do pustej”. Po tym jak wpiłka wpadła do bramki asystent podniósł chorągiewkę, lecz chwilę później wycofał się ze swojej decyzji, a sędzia główny uznał gola. Po zatwierdzeniu bramki zdezorientowali zawodnicy Skawy zapytali sędziego o to, co pokazał asystent, lecz prowadzący to spotkanie Michał Górka z Tarnowa odpowiedział jednym słowem „cichutko”.

Nie wiele brakło, aby Skawa znów wyszła na prowadzenie. Kontratak wadowickiego zespołu, przy którym Mariusz Kondak pędzący środkiem pola zdecydował się zamiast dogrywać na prawą stronę do Adriana Pomietło, zagrał na lewo, gdzie piłkę przejęli obrońcy. Wadowiczanie próbowal również uderzać z dystansu, bez efektu.

W 78 minucie gry po indywidualnym rajdzie, strzał Zegarka został najpierw zablokowany przez obrońców Skawy, przy dobitce napastnika zarówno defensywa jak i bramkarz Skawy byli już bezradni. Bronowianka zdobyła drugiego gola, który wyraźnie podciął skrzydła wadowickiej ekipie.

Bronowianka przy prowadzeniu 2:1 miała kilka wyśmienitych okazji na podwyższenie rezultatu, m.in. dwukrotnie swoją szansę miał Lisowski, strzegący wadowickiej bramki Krawczyk stał jednak na posterunku. W 87 minucie gry wynik zawodów ustalił Zegarek dobijając obronione przez bramkarza Skawy „sam na sam” Białka.

Przegrany 3:1 mecz jest szóstą w tym sezonie porażką drużyny prowadzonej przez Stanisława Sobczyńskiego. Niestety coraz odleglejsze stają się plany wadowickiej Skawy, którzy przecież w tym sezonie mieli grać o awans do IV ligi. Jeśli wadowiczanie chcą liczyć się w tegorocznych rozgrywkach, to piłkarze, którym nie brakuje ambicji ani waleczności, muszą wziąść się w garść i w końcu zacząć kolekcjonować punkty.


BRONOWIANKA KRAKÓW – SKAWA WADOWICE 3:1 (0:0)

Bramki:
0:1 – 55′ Góra
1:1 – 57′ Piwowarski
2:1 – 78′ Zegarek
3:1 – 87′ Zegarek


Sędziował: Michał Górka (Tarnów)
Żółte kartki: Walczak – Rudecki, Krawczyk, Curzydło, Kondak.
Widzów: 100

BRONOWIANKA: Mrowiec, Walczak, Białko, Calik (75′ Wątor), Kubik, Piwowarski, Skwarczyński (66′ Wójcikowski), Małodobry, Kuczaj (46′ Lisowski), Kolański (80′ Rowniatka), Zegarek. Trener: Janusz Sputo.


SKAWA: Krawczyk – Jagiełka (78′ P.Gaudyn), Brózda, P.Dyrcz (82′ Mikołajczyk), Rudecki – Pomietło (78′ Curzydło), K.Dyrcz, Kondak, Pawlik – Góra, Barcik. Trener: Stanisław Sobczyński

 

(www.sportowewadowice.pl)

NAPISZ DO NAS: kontakt@wadowiceonline.pl

Nie masz uprawnień do komentowania tego artykułu.