DYREKTOR CATRINA
O Catrinie co dyrektorką została

DYREKTOR CATRINA

Pewnego razu była sobie dziewczyna o imieniu Catrina . Catrina była bardzo miłą i przyjazną osobą. Pracowała jako nauczycielka w pewnej małej, aczkolwiek znanej na całym świecie wiosce.  Wioska ta o wdzięcznej nazwie Filipapole była zamieszkana przez bardzo spokojne plemię Flakorów. Flakorowie byli bardzo dumni z Filipapola, gdyż było ono rodzinną wioską pewnej znanej na całym świecie Ważnej Osoby.  Jednak poza tym faktem nie wyróżniało się niczym szczególnym spośród innych, jej podobnych wiosek.

Catrina uczyła dzieci, a w wolnych chwilach prowadziła chórek gdyż była bardzo muzykalną osobą.  Sama też bardzo lubiła śpiewać i niejednokrotnie występowała wraz ze swoim chórkiem  w lokalnej świątyni lub w centrum wioski. Chórek był bardzo lubiany i odnosił spore sukcesy nie tylko w samej wiosce ale i w wielu innych miejscach. Catrina zaczęła działać społecznie przysparzając sobie coraz większego rozgłosu. Dzięki swoim niesamowitym wysiłkom, została zauważona przez Starszyznę Plemienną i zasiadła w Radzie Plemienia. W niedługim czasie zarządca i najwyższy kapłan wioski,  król Kaphiliphabe postanowił wynagrodzić jej starania i uczynił ją dyrektorką szkoły, w której do tej pory uczyła. Catrina była zachwycona, gdyż wreszcie mogła zrealizować swoje wielkie marzenie o wybiciu się z tłumu.

Z początku jako nowo upieczona dyrektorka Catrina starała się jak mogła aby zjednać sobie jak największą liczbę osób. Okazała się jednak zbyt słaba psychicznie i intelektualnie by sprostać coraz to większym wyzwaniom jakie stawiało przed nią to odpowiedzialne stanowisko. W wiosce zaczęto zauważać jak ta nowa posada zmieniła Catrinę. Z miłej i życzliwej osoby, serdecznej  koleżanki i przyjaciółki coraz bardziej zmieniała się w skupioną na samej sobie i apodyktyczną Panią Dyrektor. Nabrała dystansu do wszystkiego i wszystkich i skupiwszy się wyłącznie na tym co ważne dla niej i króla Kaphiliphabe, nie bacząc na cokolwiek, czy to ludzi czy przepisy zaczęła powoli zmieniać zarządzaną przez siebie szkołę w prywatny folwark. Coraz mniej interesowało ją co mają do powiedzenia jej niedawne koleżanki i koledzy z pracy, coraz bardziej przestawało się liczyć zdanie innych osób, nieraz bardziej doświadczonych niż ona sama, z którymi do tej pory tak wspaniale współpracowała. Zamiast skupić się na zadaniach dyrektora, Catrina zaczęła coraz bardziej  ingerować w pracę swoich podwładnych. Po jakimś czasie nic co działo się w szkole w Filipapolu nie mogło się dziać bez jej udziału począwszy od decydowania jak oceniać testy z danego przedmiotu a skończywszy na koszeniu trawy w szkolnym ogrodzie.

Podwładni coraz częściej spotykali się z niezrozumieniem Catriny, która próbując budować swój autorytet pouczała każdego jak powinien wykonywać swoją pracę, zmieniała zaplanowane przez pracowników działania uważając, że jej plan jest lepszy. Nie tolerowała jakichkolwiek sprzeciwów, a niepokornych karała na coraz to bardziej wymyślne sposoby:  a to pogroziła zmniejszeniem liczby prac, a to zwolnieniem, a to wygnaniem.

Niestety, budowa autorytetu nie na tym polega. Catrina nie tylko go nie zbudowała, ale też szybko straciła szacunek starych przyjaciół oraz koleżanek  i kolegów. Podwładni zamiast otrzymywać wsparcie coraz częściej wychodzili z rozmów z Catriną pełni rozgoryczenia i frustracji, gdyż pomysły dyrektorki  rzadko pozwalały im na porządne zrealizowanie  powierzonych im zadań,  za co później dostawali od niej samej reprymendę. Oczywiście bali się do tego przyznać, bo każda opinia inna niż Catriny uznawana była przez nią za niesubordynację i była kwalifikowana do kary dyscyplinarnej. Po kilku latach od objęcia przez nią stanowiska nawet próby egzekwowania praw podwładnych wynikających z prawa plemiennego były przez nią traktowane jako nieodpowiednie zachowanie.

Catrina traktowała swoich pracowników jak uczniów, wytykała im coraz to bardziej szczegółowe „błędy”, które jej zdaniem były karygodne i niezwykle istotne dla sprawy, choć tak naprawdę były to nic nie znaczące szczegóły. Coraz bardziej ingerowała w ich działania próbując wpędzić ich w coraz większe poczucie bezsilności i własnej "głupoty".  Nawet za pozyskanie darmowych dodatkowych pomocy naukowych podwładny otrzymywał reprymendę, jeśli odbyło się to bez jej wiedzy i akceptacji.

Podwładni, choć coraz bardziej niezadowoleni, nie mogli lub nie chcieli nic zrobić - bo albo "nie wypadało", albo "to nie ważne" albo sami sobie poradzili z rozwiązaniem problemu, albo zagryzali zęby i cierpliwie znosili humory dyrektorki. Catrina ośmielona brakiem sprzeciwu stawała się coraz bardziej apodyktyczna i bezwzględna, a kierując się coraz większym poczuciem bezkarności robiła co chciała nie zważając na nic. Jednym razem wyrzuciła nauczyciela prowadzącego zajęcia ze szkolnego boiska bo jej własne dzieci przyszły grać w piłkę, innym razem, grożąc  karą dyscyplinarną, kazała kucharzowi upiec 50 ciasteczek więcej niż wcześniej zaplanowała nie bacząc na to, że nie ma on ani możliwości ani czasu by temu sprostać, a każdego kto zwrócił jej na cokolwiek uwagę brała na prywatną rozmowę i delikatnie dawała do zrozumienia, żeby lepiej nie "podskakiwał" bo na jego miejsce ktoś się znajdzie.

W tej sytuacji podwładni przestali liczyć na pomoc i wsparcie dyrektorki i zaczęli samodzielnie organizować sobie pracę czy to kopiując testy na własny koszt - bo szkolna maszyna kopiująca  była tak „drogim i bezcennym” sprzętem, że nie wolno było jej dotykać, a to przynosząc własne bębny - bo Catrina trzymając szkolne pod kluczem zapomniała, że w Filipapolowej szkole miały być organizowane tańce i zabrała klucze od szkolnego spichrza na zebranie Rady Plemiennej, a to kupując nagrody konkursowe za własne pieniądze – bo zorganizowane wcześniej gratisy z plemiennego zakładu rzemieślniczego nie mogły zostać przekazane bo Catrina nie podpisała podania twierdząc, że to zły pomysł.

Jedną z najbardziej denerwujących cech Catriny była skłonność do traktowania wszystkiego tak jakby było jej własnością, do brania wszystkiego za swoje. Była więc "jej szkoła", "jej nauczyciele" choć większość z nich nigdy jej nie uczyła ," jej księgowy"," jej wicedyrektorzy", "jej stołówka"," jej boisko", "jej uczniowie" i wszystko wokół generalnie było "jej" łącznie z wolnym czasem podwładnych, którym także dysponowała jak chciała pod groźbą wyrzucenia z pracy lub innych sankcji karnych.

Catrina lekceważyła wszystkich oprócz króla Kaphiliphabe i nie bała się nikogo i niczego, nawet prawo plemienne przestało ją obchodzić bo jak sama twierdziła "każdy przepis ma dwa końce".

Tak rozpoczęły się w Filipapolowej szkole rządy Dyrektor Catriny, która, jak się później okaże, nie tylko sprowadziła klęskę na rządzoną przez siebie szkołę, ale również zagroziła samemu królowi Kaphiliphabe i całej wiosce.



Koniec Rozdziału 1

cdn.  

(© 2011 BERSERK - wszystkie prawa zastrzeżone)



WSZELKIE PODOBIEŃSTWO BOHATERÓW I SYTUACJI OPISANYCH W OPOWIADANIU DO PRAWDZIWYCH OSÓB I ZDARZEŃ JEST WYŁĄCZNIE PRZYPADKOWE. POSTACIE, WYDARZENIA ORAZ IMIONA I NAZWY SĄ FIKCYJNE I TWORZONE WYŁĄCZNIE NA PODSTAWIE SUGESTII CZYTELNIKÓW. AUTOR NIE ODPOWIADA ZA JAKIEKOLWIEK SKOJARZENIA OSÓB TRZECICH TJ. KOJARZENIE PRZEDSTAWIONYCH W OPOWIADANIU WYDARZEŃ Z RZECZYWISTOŚCIĄ.

NAPISZ DO NAS: kontakt@wadowiceonline.pl

Komentarze  

+30 #1 Folwark 2011-01-21 00:52
Okej. Bez względu na to, kogo to opowiadanie przedstawia, czekam na pojawienie się nowej postaci - człowieka, który studiował aż jedenaście lat, aby wreszcie uzyskać wyższe wykształcenie, który dużą część życia spędził handlując walutami, jako tzw.konik, który wreszcie stał się zarządcą wszystkiego i wszystkich.
Cytować
+25 #2 Folwark 2011-01-21 00:55
Król Kapilifawe i królowa o orientalnym imieniu Abratokuhcats.
Cytować
+24 #3 Berserk Berserk 2011-01-21 01:26
Abratokuhcats powinna pościągać swoją gębę z drzew w swojej orientalnej wiosce po tym jak została królową.
Cytować
+22 #4 Lucjanek 2011-01-21 01:31
Ta Catrina to mi się coś zdaje polubiła by królową Abratokuhcats.
Cytować
+22 #5 pracownik szkoły 2011-01-21 13:59
Niby bajka, a jaka prawdziwa, chyba każdy się domyśla o jaką pania dyrektor chodzi.
Miejmy nadzieję,że rządy owej" Catriny" dobiegną niebawem końca. Istnieje jednak niebezpieczeńst wo, że "Catrina" zabroni przeprowdzenia tajnego głosowania, a nauczyciele z obawy przed utratą stanowiska ponowanie zagłosują na nią;););)
Cytować
+19 #6 Zainteresowany 2011-01-21 14:26
Brawo Berserk,wszyscy wiedzą o kogo chodzi, a sama pani Beata.W. nie może ci nic zarzucić, bo będzie to oznaczało przyznanie się do winy. Zresztą każdy wie, że tak jest, kto tylko pracuje, lub pracował w tej szkole. Dla Pani B.W, to nawet orzeczenie sądu nic nie oznacza.
Nakazem sądu przyjmując pracownika z powrotem do pracy, juz knuła jak się
go pozbyć i zrobiła swoje.
A gdzie zasady moralne, i gdzie poniesienie konsekwencji za swoje czyny? Czyżby człowiek na stanowisku nie musiał się już z niczym i z nikim liczyć.
Cytować
+15 #7 Drodzy przyjaciele 2011-01-21 15:59
Jaka to szkoła? Internauci, uchylcie rąbka tajemnicy, bo jestem z tym trochę nie na bieżąco!
Cytować
+23 #8 Jedynkowicz 2011-01-21 16:37
"Nasza jedynka maksymę swoją ma: kto ma układy ten w życiu szanse ma" :/
Cytować
+18 #9 Flacor 2011-01-21 17:18
Dzięki. To teraz czekam na dalszy rozwój sytuacji. Jakieś nowe wątki? A co z pobożnością? Takie osoby często są niezwykle pobożne :). Poza tym ciekawi mnie, czy jest to opowiadanie pisane na bieżąco, i czekamy na dalszy rozwój wypadków, czy też życie ujawniło już swój scenariusz a my czekamy tylko na dalszą część napisanego już tekstu.
Cytować
+13 #10 Freezyear ... 2011-01-21 18:08
Dobre :D Chociaż powinno być w dziale Edukacja :lol:
Cytować
+15 #11 blondyna z mięsnego 2011-01-21 22:59
z tego co mi wiadomo to dyrektor nie może zabronić tajnego głosowania jeśli padnie taki wniosek ze strony nauczycieli. Taka procedura, ale mogę się mylić, ostatecznie ja tu tylko sprzątam.
Cytować
+12 #12 Berserk Berserk 2011-01-21 23:01
To jest opowiadanie a nie reportaż z życia dyrektora, dlatego jest w "rozmaitościach " a nie w "edukacji"
Cytować
+12 #13 Berserk Berserk 2011-01-21 23:02
a tak przy okazji to cieszę się, że się spodobało :)
Cytować
+13 #14 Peer 2011-01-22 09:09
W zasadzie statuty szkół przewidują tajne głosowanie ale może paść wniosek o głosowanie jawne i wtedy Rada Pedagogiczna głosuje jak chce głosować .
Tak było na początku dyrektorowania kiedy to koleżanka carycy /....uda/ dała wniosek o jawne głosowanie wszyscy się zgodzili bo się bali i caryca została dyrektorką.
Cytować
+11 #15 Berserk Berserk 2011-01-22 23:27
Ten rozdział to takie ogólne wprowadzenie w historię Catriny. Następne będą bardziej szczegółowe. Na początek "Wielkie Nadzieje" czyli oczekiwania wobec Catriny jako dyrektorki oraz początki jej kariery. Jeśli ktoś ma jakieś sugestie co do treści drugiego rozdziału to proszę o maile :

Bardzo dziękuję za ciekawe sugestie, z pewnością z nich skorzystam opracowując kolejne części opowiadania. Myślę, że drugi rozdział się bardziej spodoba :) Pierwsze ukazanie jest planowane na wtorek. Na maile czekam do poniedziałku.

Pozdrawiam wszystkich forumowiczów.
BERSERK
Cytować
+20 #16 była pracownica 2011-01-23 12:52
POMYSŁ NA CIĄG DALSZY:
Ta dyrektorka jest beznadziejna, kręci, manipuluje, plotkuje, kłamie, wszystko po to by poróżnić pracowników i skłócić ich ze sobą. Jest po prostu wredna baba i tyle.
Cytować
+12 #17 imienniczka 2011-01-27 17:38
Nikt jeszcze nie napisał jak dyrektorka śpiewa w kościele.Wyje tak głośno że żadnego dziecka nie słychać.Nareszc ie ktoś odważny.Mam nadzieje ogromną że coś drgnie w tej Wadowickiej KLICE.
Cytować
+11 #18 maiuś 2011-02-07 18:32
Niestety, odnoszę wrwżenie, że nic się nie zmieni w tej historycznej już szkole, bo opisane zachowania to cecha dewotów Beatce podobnych,aci dzisiaj są nietylalni. Musi znowu dojść do jakiegoś przewrotu, ludzie musza już nie wytrzymać, żeby na planszach w rynku wisieli byli gnębiciele Wadowiczan. I tylko pozostaje czekać, bo kniec twj mafii już bliski.
Cytować
-26 #19 Robcio 2011-02-11 08:22
Uważam, że dyrektorem tej szkoły powinien zostać ktoś inteligentny:
Np Jan G. - odnosi też duże sukcesy sportowe ze swoimi uczniami.
Cytować
+7 #20 Nkontraktowy 2011-02-12 09:06
Na szczęście musi być ogłoszony konkurs na stanowisko dyrektora bo obecna dyrektor nie została wyłoniona w drodze konkursu tylko powołana w wyniku nie rozstrzygnięcia konkursu w 2006r.
Cytować
+9 #21 znajomy 2011-02-12 15:39
I co z tego, ze będzie ogłoszony konkurs?
Przyszły dyrektor (a może ten sam - ta sama) będzie już znany zanim pierwsza koperta - oferta zostanie złożona w UM...
Cytować
+1 #22 Citizen 2013-01-29 11:02
Świetne
Cytować
Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Redakcja portalu WadowiceOnline.pl informuje, że nie odpowiada za treść komentarzy użytkowników. Komentarze o charakterze gróźb, personalne ataki oraz komentarze zakłócające dyskusję (trolling, spam) będą usuwane.