Dziś żegnamy śp. Józefa Zemana: jednego z założycieli wadowickiej "Solidarności", wieloletniego na
Drukuj
Wspomnienia o Józefie Zemanie

Dziś żegnamy śp. Józefa Zemana: jednego z założycieli wadowickiej "Solidarności", wieloletniego nauczyciela języka polskiego oraz wychowania fizycznego a także cenionego trenera siatkówki. Józef Zeman zmarł 20 listopada we Francji po ciężkiej chorobie. Prezentujemy Państwu wspomnienia o zmarłym, autorstwa Pana Zbigniewa Jurczaka, któremu serdecznie dziękujemy. Podziękowania również za udostępnienie zdjęć dla Pana mgr inż. Witolda Gotkiewicza, siatkarza i przyjaciela Józefa Zemana.

Był moim szkolnym wychowawcą. 

Józek był najmłodszym w licznej rodzinie. Mieszkali na ulicy Młyńskiej potem na Karmelickiej a od 1950 roku przy ul. Mickiewicza 7. Ojciec był sierżantem w 12 pp, legionistą, uczestnikiem I i II wojny. Starszy brat Marian, żołnierz AK, NSZ i WiN uciekł po wojnie przed represjami na Zachód. Z tego powodu Józek miał ciągłe problemy w szkole średniej a potem na studiach.

Wychowywał się jak większość jego pokolenia w ciężkim czasie okupacji. W młodości głównym zainteresowaniem rówieśników była piłka nożna a Józek był typem sportowca. Pamiętam go z lat pięćdziesiątych. Grał wtedy w drużynie piłki nożnej KS Gwardia razem z Edkiem Budą, Bronkiem Czapikiem, Zbyszkiem Mutką, Jaśkiem Dziedzicem, Adamem Handzlikiem, Maćkiem Chmurą, Józkiem Ogiegło i innymi.

Po ukończeniu Kursów Nauczycielskich rozpoczął pracę w męskiej Szkole Podstawowej nr 1. Wysoki, energiczny i wysportowany nauczyciel, był wychowawcą klasy z której wywodziła się najlepsza wtedy drużyna piłki ręcznej, później przez długie lata podstawowy skład KS Szarotka. W 1958 roku dyrektor Wójcik dał mu kolejną, moją klasę, gdzie na 30 uczniów z prawidłowego rocznika było nas tylko trzech. Klasa była najgorsza ale ratowała honor wychowawcy, bo miała niezłe wyniki sportowe. Jako jedyny gramotny z tego podwórkowego środowiska byłem przez wychowawcę wysyłany na jakieś konkursy z polskiego gdzie moja aparycja i wadowicki żargon eliminowała mnie od razu.

Z początkiem lat sześćdziesiątych Józek zaczął w czasie wolnym budować drużynę siatkówki, w której grał czasami jego późniejszy przyjaciel, lekarz Staszek Chmura. O dokonaniach Józka jako zawodnika, trenera i wychowawcy sportowców wiem tyle, że to on wytworzył zainteresowanie piłką siatkową w mieście, wychował kilku wysokiej klasy siatkarzy i całą rzeszę juniorów. Był trenerem w KS Skawa i KS Beskid.

Po latach, w 1980 roku, spotkałem mojego nauczyciela polskiego jako lidera tworzącej się Solidarności i od tej pory nasze kontakty z biegiem czasu przeszły w przyjaźń. Byłem w jego grupie przywrócenia pomnika 12 pp. Po wyjściu z internowania niewielu miał przyjaciół a klakierzy sprzed grudnia 1981 r. chowali się po domach. Pomagali mu wtedy nieliczni przyjaciele. Namówiłem go, aby wyszedł w miasto i zajął się działalnością w Towarzystwie Miłośników Ziemi Wadowickiej, tym bardziej, że w szkole zabroniono mu nauki języka polskiego.

TMZW było rejestrowane w Krakowie i Bielsko nie miało nas w ewidencji, dlatego nie zamknięto nam działalności. Po latach z Józkiem doszliśmy do wniosku, że jego peregrynacje związane z internowaniem też miały taką przyczynę. Nie był w ewidencji Katowic ale Krakowa.

Jesienią 1982 zorganizowaliśmy dużą wystawę dziejów 12 pp ze zbiorów Michała Cielebona. Wtedy postanowiliśmy zająć się organizacją Muzeum Historycznego Wadowic. Oczywiście mieliśmy wszyscy nadzór SB, który utrudniał nam nie tylko działalność ale ingerował w prywatne życie. Przesłuchania, wizyty, rewizje. Od tamtego czasu datowała się przyjaźń Józka z Zygmuntem Krausem, Adamem Zegadłowiczem, Józkiem Ogiegło, Tadkiem Kurnikiem czy Andrzejem Busiem których poznał w Towarzystwie. Pomagał wtedy bardzo Ludwikowi Jachowi „Kotusiowi”, schorowanemu artyście, którego de facto malarstwo uratował przed zapomnieniem. Zrobiliśmy wtedy razem w domu kultury wystawę malarstwa Jachów.

Nasza działalność w TMZW grupowała także opozycjonistów. W miarę regularnie przychodzili do nas Staszek Hanusiak, Władek Kroczek, Leon Jamrożek, Staszek Ocetkiewicz. Od 1983 roku dojeżdżałem codziennie do pracy w Bielsku i nasze kontakty się rozluźniły. Gdzieś od 1986 roku rozpocząłem remont budynku dla muzeum (Kościelna 4) oraz zaczęliśmy organizować Duszpasterstwo Ludzi Pracy.

Przygotowanie comiesięcznych mszy za ojczyznę grupowało na Karmelu, u przeora O. Stefana, coraz więcej ludzi. Jak pamiętam animatorami tamtych działań była Danusia Talaga, Marysia Kukuła, Staszek Hucisko, Wojtek Drabczyk, Heniek Curzydło, Staszek Ocet i inni. Józek był nieformalnym przywódcą i oratorem, ja zajmowałem się formami i tematami naszych spotkań. 

W 1989 roku nagle objawiło się tylu opozycjonistów, że w powstającym Komitecie Obywatelskim (miał siedzibę na piętrze TMZW) zaczęły się wojny. Józek nadal był przywódcą ale do przejęcia władzy parli inni. Zjawili się dwaj prawnicy, którzy przewodzili konkurującym ze sobą ugrupowaniom.

Po czerwcowych wyborach do sejmu, Komitet Obywatelski przejęła grupa J. Ochmana z Łabęd. Józek i pozostali działacze pierwszej Solidarności zostali odsunięci. Burmistrzem, z podpowiedzi ekipy z Łabęd został wtedy Kazek Malczyk, nasz, wydawało się, kolega. To on zapewnił Józka w 1992 r., wtedy wiceprezesa TMZW, że po małym remoncie wrócimy na Kościelną. Miasto zezwoliło jednak tylko na pozostanie ekspozycji muzealnej Z. Krausa. Musieliśmy zlikwidować archiwum miejskie, galerię sztuki, dwie sale muzeum. Pozostawiono nam tylko biuro w którym Józek z prezesem F. Suknarowskim, Guciem Studnickim, Adamem Zegadłowiczem i Andrzejem Busiem zajmował się wydawaniem gazety "Nad Skawą".

Wtedy też zaczął pisać i publikować. Nadal miał nadzieje i czynił starania o przywrócenie nam budynku. Nasze zbiory wywieźliśmy w ostateczności do Gorzenia gdzie wszyscy byliśmy w zarządzie Fundacji Czartak. Józek miał już wtedy problemy zdrowotne związane z wyczynowym uprawianiem sportu, do tego doszły jeszcze problemy rodzinne, bo synowie wyemigrowali do Francji, mimo tego znalazł czas aby pomóc w sprowadzeniu zbiorów Zegadłowicza z Bielska do Gorzenia.

We dwójkę, w zimie, zajmowaliśmy się odbiorem kilku transportów z Muzeum w Bielsku Białej. Zmagazynowaliśmy je w zakładzie karnym a po wyremontowaniu kilku sal w 1995 roku otwarliśmy Muzeum E. Zegadłowicza w Gorzeniu. W tym czasie zmarł w Londynie Jego jedyny brat. Na wiosnę 1996 r. w Ustroniu, założono Józkowi endoprotezę stawu biodrowego. Przez następny rok trwała rehabilitacja, zajął się więc pisaniem. Wydał pierwszy tomik wierszy „Słowo i znak”.

W Muzeum Zegadłowicza rozwinęliśmy wtedy bogatą działalność oświatową a Józek był tego współautorem. Niestety, władze miasta, które ani mnie ani Józka nie tolerowały, spowodowały, że w 1997 roku usunięto nas z Gorzenia. Wróciliśmy na jakiś czas z biurem do mnie na Zatorską a potem na ul. Piaskową. Schorowany mgr Józef Zeman, lider opozycji, działacz wolnościowy, dwukrotnie orędował u pani burmistrz w sprawie lokalu dla TMZW. Bezskutecznie.

W 2001 roku wydał drugi tomik serii „Słowo i znak”. Zdrowie coraz bardziej mu nie dopisywało, a jego małżonka, zawsze silna i odporna na życiowe problemy, popadła nagle w chorobę. Zaczęli wtedy jeździć do Francji na leczenie. Małżonka Józka zmarła rok temu.

Nadal spotykaliśmy się na comiesięcznych zebraniach u Emila Rzyckiego albo Jasia Soboty. Spotykał się też z dawnymi opozycjonistami. Wiosną tego roku byliśmy razem na Wiśle, na rejsie z Jurkiem Prochalem, Staszkiem Hanusiakiem, Zygmuntem Krausem.

Jego syn Rysiek postarał się o najlepszą opiekę medyczną, jeździł więc Józek ostatnio do Francji bardzo często. Wyjechał na wiosnę, wrócił w lecie na chwilę, by sfinalizować wydanie kolejnej książki, eseju o 12pp Armii Krajowej.

Z kolejnego wyjazdu już nie powrócił...

(Zbigniew Jurczak)
(zdjęcia: Platforma Obywatelska Młodych, mgr inż. Witold Gotkiewicz)


Zobacz również:
Zmarł Józef Zeman



NAPISZ DO NAS: kontakt@wadowiceonline.pl

Ostatnie artykuły z kategorii Rozmaitości:

Wiosenne porządki na ścieżkach rowerowych

W weekend zmiana czasu. Od lat obiecują, że ostatnia...

Ponad 900 młodych ludzi stawiło się w powiecie na kwalifikacji wojskowej

Walczą o to, aby osoby niesłyszące nie były wykluczone z życia społecznego

Plakat z grzybiarzem w parku. O co chodzi?