- Opublikowano: 11 stycznia 2023, 16:25
- Komentarze: 3
Kalwaria Zebrzydowska wraca do tradycji i promuje się... ogórkami kiszonymi. Słoikami z tym przysmakiem obdarowywani są goście magistratu.
Kalwaria Zebrzydowska nie wstydzi się tradycji. W ubiegłym roku "ogórcorze" zorganizowali Festiwal Ogórka, który miał mieszkańcom i przyjezdnym przypomnieć o tym przysmaku i historii. Ale to nie wszystko.
Urząd Miasta w Kalwarii Zebrzydowskiej poszedł jednak dalej i wpadł na pomysł większej promocji tak tradycji jak i miasta. Słoik ogórków z gustowną etykietą można dostać jako upominek, razem z różnymi innymi gadżetami, podczas wizyty w magistracie.
Przysmak całkiem nieźle smakuje, produkuje go Spółdzielnia Socjalne Smaki Gościńca w Zakrzowie (gmina Stryszów). Zawiera oprócz ogórków, wodę, sól oraz ziele angielskie i liść laurowy.
W swojej dłoni trzymasz kiszone ogórki kalwaryjskie. Wytworzone według tradycyjnej receptury przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Starym zwyczajem, takimi ogórkami częstowano pielgrzymów oraz gości z całej Polski, którzy odwiedzali Kalwarię Zebrzydowskiej. Dziś częstujemy nimi również Ciebie – możemy przeczytać z tyłu na etykiecie
Przypomnijmy, że przydomek kalwarian “Ogórcorz” wziął się od kiszonych ogórków sprzedawanych na placu Rajskim przed Sanktuarium Pasyjno-Maryjnym i na samych dróżkach kalwaryjskich. Istniała tradycja, że każdy, kto do niego pielgrzymował, powinien ich skosztować. Jak mówią starsi mieszkańcy miasta, być w Kalwarii Zebrzydowskiej i nie zjeść ogórka kiszonego, to jak być w Rzymie i nie widzieć papieża.
O przydomku „ogórcorze” wspomniał Jan Paweł II w czasie pamiętnego spotkania w Wadowicach w 1999 roku. Pozdrawiając pielgrzymów z sąsiednich dekanatów powiedział: “Wszyscyśmy razem chodziliśmy do gimnazjum. Z Andrychowa jedna grupa, z Zatora druga grupa, z Kalwarii trzecia grupa. Nazywali kalwarianów ogórcorzami, wadowiczan flacorzami, a żywczan szczupakami. Sam smak”.
W 2002 roku po ostatniej pielgrzymce Jana Pawła II do Kalwarii Zebrzydowskiej, reporter PAP rozmawiał z Józefem Pyrkiem, którego rodzina kisiła i sprzedawała ogórki od wielu pokoleń. Familia miała własną recepturę, którą stosowali, by kiszone ogórki charakteryzowały się lekko słonawym smakiem. Ważne były odpowiednie proporcje składników. Na metr ogórków kupionych w okolicach Kalwarii dawali wodę, 2,5 kilograma soli, pięć główek czosnku, trzy wiązki kopru i jeden żytni chleb. To wszystko zostawiali na tydzień w drewnianej beczce.
(Marcin Guzik)
Komentarze
A no tak zaraza z łaczan kaliński
Zablokowana komunikacja zniszczone miasto walka z mieszkańcami oszustwa itp !!
Jest się czym chwalić :)