- Opublikowano: 19 lutego 2014, 12:45
- Komentarze: 48
Burmistrz Wadowic Ewa Filipiak nałożyła na pełnomocnika inicjatora referendum Zofię Siłkowską karę pieniężną w wysokości ponad 6 tys. złotych. Chodzi o plakaty z datą referendum wywieszone w pasie jezdni.
Mimo, że referendalne emocje już dawno opadły, nie cichną jego echa. Jak dowiadujemy się, burmistrz Wadowic Ewa Filipiak nałożyła na Zofię Siłkowską (pełnomocnika inicjatora referendum w gminie Wadowice) karę pieniężną w wysokości 6 368,40 złotych.
Swoją decyzję burmistrz opiera na art. 40 i art. 103 Kodeksu Postępowania Administracyjnego o drogach publicznych oraz Uchwale Rady Miejskiej w Wadowicach (nr XII/109/2012 z dnia 22 lutego 2012) dotyczącej wysokości stawek opłat za zajęcie pasa drogowego na cele nie związane z budową, przebudową, remontem, utrzymaniem na drogach gminnych i powiatowych.
Urzędnicy przeliczyli ilość i powierzchnię plakatów referendalnych na ulicach Słowackiego i Batorego oraz alei Wolności w okresie od 16 do 23 października jako uzasadnienie podając, że kara pieniężną za umieszczenie reklam w pasie drogowym bez wymaganej zgody zarządcy drogi stanowi 10-krotnośc opłaty za zajęcie pasa drogowego co daje właśnie kwotę 6 368,40 PLN.
Jak uważają inicjatorzy referendum w gminie Wadowice, zgodnie z prawem plakaty wyborcze nie są reklamą i nałożenie kary jest bezzasadne. Powołują się przy tym na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie, wg którego "Plakat wyborczy, spełniający cechy materiału wyborczego w rozumieniu art. 109 § 1 i § 2 kodeksu wyborczego, nie jest reklamą w rozumieniu art. 40 ust. 2 pkt 3 w zw. z art. 4 pkt 23 ustawy o drogach publicznych i jego umieszczenie w pasie drogi nie podlega dyspozycji przepisu art. 40 ust. 1 w zw. z ust. 2 pkt 3 tej ustawy".
Pani burmistrz Ewa Filipiak według nas nie dopełniła swoich obowiązków dotyczących informacji o referendum i o lokalach wyborczych, wynikających przecież z ustawy, a chce nas jako inicjatorów ukarać za zamieszczenie za nią takiej informacji. Traktowanie takich plakatów jako reklamę uważam za skandaliczne - mówi nam Zofia Siłkowska, pełnomocnik inicjatora referendum.
Zofia Siłowska nie zamierza płacić kary, od decyzji złożyła zażalenie a jeśli to nie pomoże, będzie dochodzić swoi praw sądownie.
Zażalenie zostało złożone, poczekamy teraz na jego wynik. Jeżeli Samorządowe Kolegium Odwoławcze nie da odpowiedzi zgodnej w wcześniejszymi tego typu sprawami, będziemy dochodzić swoich racji w sądzie - dodaje Zofia Siłkowska.
Zobacz: Mieszkańcy pytają, gdzie są obwieszczenia referendalne
Przypomnijmy: w niedzielę 27 października 2013 roku w gminie Wadowice odbyło się referednum w sprawie odwołania burmistrz Wadowic Ewy Filipiak i Rady Miejskiej. Jego inicjatorami była była grupa dziewięciu mieszkańców Wadowic, członków stowarzyszenia "Inicjatywa Wolne Wadowice": Zofia Siłkowska, Anna Siłkowska, Bolesław Kot, Leon Jamrożek, Tadeusz Szczepański, Krzysztof Zmysłowski, Zbigniew Jurczak, Kamil Świątek oraz Mateusz Klinowski. Uzasadnieniem jego organizowania były rażące wg grupy referendalnej nieprawidłowości w pracy organów gminy, arogancja i brak szacunku dla mieszkańców ze strony pełniących funkcje publiczne osób.
Zobacz: Burmistrz Ewa Filipiak pobiła do krwi swoich przeciwników
Referendum okazało się nieważne: nie przekroczono w nim progu frekwencji. Aby było ważne, do urn musiało pójść trzy piąte wyborców, którzy głosowali podczas wyborów 21 listopada 2011 roku (26,69% uprawnionych). Aby odwołać burmistrz Ewę Filipiak na TAK musiało zagłosować większość spośród 8086 głosujących mieszkańców gminy. Aby odwołać 21 radnych miejskich, na TAK musiało zagłosować większość z 8091 głosujących.
Zobacz: Dlaczego wadowickie referendum się nie udało?
W głosowaniu wzieło udział 4 261 osób (frekwencja 14.05%). Za odwołaniem burmistrz Ewy Filipiak było 4 030 osób (96,48% głosujących). Za odwołaniem rady miejskiej w Wadowicach było 4 054 osób (97,03% głosujących).
Zobacz: Referendum nieważne: za niska frekwencja
(MG)