W marcu 2020 roku dwie pracownice wadowickiego Środowiskowego Domu Samopomocy w Wadowicach zostały zaat
Szokujące relacje na sesji mężów zaatakowanych przez nożownika kobiet

W marcu 2020 roku dwie pracownice wadowickiego Środowiskowego Domu Samopomocy w Wadowicach zostały zaatakowane przez nożownika. Obie ledwo uszły z życiem. Na sesji Rady Powiatu o tym, co przeszły, opowiadali ich mężowie. Mają żal, ze starostwo nie wsparło ich w trudnych chwilach.

Półtora roku temu te wydarzenia wstrząsnęły mieszkańcami regionu, 10 kwietnia 2020 roku dwie osoby - pracownice Środowiskowego Domu Samopomocy w Wadowicach, zostały tutaj zaatakowane nożem przez mężczyznę i zostały przetransportowane do wadowickiego szpitala. Ze względu na ciężki stan, do jednej został wezwany śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który lądował na przyszpitalnym lądowisku. Sprawca, 38-letni mężczyzna, zajścia trafił do aresztu, groziło mu 25 lat pozbawienia wolności za usiłowanie zabójstwa kobiet. Biegli uznali go jednak za niepoczytalnego i umieszczono go w szpitalu psychiatrycznym.

Zobacz Atak nożownika na ulicy Wojtyłów. Policja wyjaśnia sprawę
Zobacz: Zarzut usiłowania zabójstwa dla nożownika z Wadowic. Grozi mu 25-lat więzienia

W czwartek (21.10) na prośbę radnego Jacka Jończyka na sesje Rady Powiatu w Wadowicach zaproszono mężów obu pań, którzy opowiedzieli o tych trudnych chwilach. Ich relacje są szokujące, bo wynika z nich, że kobiety nie dostały po ataku żadnej pomocy ani od swego pracodawcy, ani z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie czy ze strony organu zarządzającego, jakim jest Starostwo Powiatowe w Wadowicach.

Nie chodziło nam o wsparcie finansowe, bo to w tym momencie było najmniej potrzebne. Chodzi o jakiekolwiek zainteresowanie. Żona prawie połowę życia poświęciła na trudną pracę w tym ośrodku. A wiem, o czym mówię, bo tam sam pracowałem przez trzy lata jako instruktor terapii zajęciowej – mówił Lucjan Radwan, mąż kobiety, która odniosła poważniejsze rany.

Jak się okazuje, kobieta miała głęboko poderżniętą szyję, cięciem od przodu do tyłu, uszkodzoną krtań i staw barkowy. Tylko dzięki przytomności i fachowej pomocy kolegów z pracy nie zmarła zaraz po ataku. Lekarz, który walczył o jej życie stwierdził, że cios był zadany, aby zabić. Po wyjściu ze szpitala kobieta nie mogła samodzielnie się poruszać, nie mogła mówić, wymagała też całodobowej opieki. Dla dzieci to był szok: miały cierpiącą mamę, leżącą, zupełnie inną niż znały do tej pory.

To był dopiero początek walki o odzyskanie choć części dawnej sprawności. Zaczęło się szukanie specjalistów, którzy mogą pomóc, zoperować uszkodzony splot ramienny i dokonać rekonstrukcji krtani. Kobieta przeszła trzy ciężkie operacje, ale do dawnego życia już nie ma dla niej powrotu. Z trudem mówi i porusza ręką.

Cały czas będzie wymagać mojej pomocy w wielu sferach życia. Dzisiaj nie oczekuję żadnej pomocy z waszej strony. Liczyliśmy na nią na samym początku, ale na próżno. Dzisiaj chcemy głośno powiedzieć, jak było naprawdę. Władze powiatu, kierownictwo Środowiskowego Domu Samopomocy oraz dyrektor PCPR skierowali swoje siły na to, by bronić się przed ewentualną odpowiedzialnością, zapominając o pomocy najbardziej poszkodowanym w tym zdarzeniu. Z tego, co wiem, nie wyciągnięto z niego żadnych wniosków, nie wdrożono żadnych środków ochrony pracowników. Mało tego, zwolniono niemal wszystkich terapeutów, którzy feralnego dnia stanęli na wysokości zadania. Po co świadkowie, którzy mogą wiele powiedzieć? – mówił Lucjan Radwan.

Jak dodał, stracił całkowite zaufanie do władz powiatu wadowickiego oraz wszystkich instytucji pomocniczych starostwa.

O traumatycznych przeżyciach związanych z atakiem opowiadał również mąż drugiej poszkodowanej, Wojciech Odrobina.

Żona miała więcej szczęścia. Miała tylko podciętą szyję. Rana na szczęście omijająca najważniejsze, gardło i tętnicę. Żona po trzech dniach mogła opuścić szpital. Jeśli chodzi o kontakt ze strony pracodawcy, czyli Środowiskowego Domu Samopomocy, PCPR-u, starostwa, to mam wrażenie jakby wszyscy zapadli się pod ziemię – mówił Wojciech Odrobina.

Jak mówił, ich dzieci bardzo przeżyły te wydarzenia, ale nie otrzymały żadnej pomocy psychologicznej. Podkreślał, że żona po powrocie do zdrowia zdecydowała się powrócić do pracy, mimo że w ośrodku po ataku nie wdrożono żadnych procedur bezpieczeństwa.

Chciałbym, abyście państwo wyciągnęli wnioski z tej sytuacji, która mogła się skończyć dużo bardziej tragicznie. Dwie osoby ucierpiały, ale mogło ich być więcej, bo tam było mnóstwo ludzi, a ten człowiek miał nóż i mógł tam zrobić rzeź. Dobrze by było, aby coś się tam zmieniło, aby wprowadzono jakieś zabezpieczenia, bo to się może powtórzyć – dodał Wojciech Odrobina.

Na sesji nikt z władz powiatu nie ustosunkował się w żaden konkretny sposób do opowieści mężczyzn. Jedynie przewodnicząca rady Zofia Kaczyńska wyraziła nadzieję, że starostwo nie pozostawi tej sprawy bez odzewu...

Wystąpienia mężczyzn można zobaczyć od 1:11:50:

(MG)

NAPISZ DO NAS: kontakt@wadowiceonline.pl

Komentarze  

0 #1 ale jaja 2021-10-21 21:50
Ale jaja ci panowie trochę nie rozsądni .
Czemu obwiniają starostwo jak w mieście rządzi kalus i świta z tego co wiadomo on zarząd mopsu zmieniał
Mało kiedy starostą dzieki tatusiowi już wtedy akcje sie działy co można w necie nawet znaleśc artykuły
Cytować
+12 #2 Tadeo 2021-10-21 23:43
i To jest Przewodniczaca Rady Powiatu looooj Matko Boska Ratujjjjjjjjjjj jj!
Cytować
+9 #3 cykada 2021-10-22 08:36
@Tadeo - a czego sie spodziewać po córce podwójnego tewusa??
- poza tym Jończyk przegiął, takie sprawy załatwia się w ciszy. Chyba, że panowie -mężowie chcieli rozgłosu. Potwierdza to chocby wypowiedź jednego z nich, który mówi, że teraz to on już niczego nie oczekuje. Poza tym pułkownik powinien sprawą się interesować wcześniej. szkoda, że mu wtedy tej ludzkości zbrakło. Faktem jednak jest, że władzom powiatu, w tym paniom członkiniom Zarządu zabrakło podstawowej wrazliwości, a panom członkom rady powiatu orientacji.
Matka szczerzącego się posła też nie zainteresowała sie sprawa, bo takie sprawy, jak wczesniej pisałam załatwia się w ciszy, nie dało się więc wypromować na temacie.
O innych członkach rady powiatu, udzielających się gdzie tylko można, nie wspomnę. Łatwo zrobić zdjęcie z rowerem, czy z piłką siatkową, ale pomóc faktycznie, to już nie.
- a był taki poseł "ludzkich serc", których z odległych zakątków kraju zajmował się takimi trudnymi sprawami.
Cytować
-3 #4 Gość 2021-10-22 09:33
Cytuję ale jaja:
Ale jaja ci panowie trochę nie rozsądni .
Czemu obwiniają starostwo jak w mieście rządzi kalus i świta z tego co wiadomo on zarząd mopsu zmieniał
Mało kiedy starostą dzieki tatusiowi już wtedy akcje sie działy co można w necie nawet znaleśc artykuły


Temu że chodzi o powiat, a nie gminę - potrafisz czytać:

Cytat:
ani z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie czy ze strony organu zarządzającego, jakim jest Starostwo Powiatowe w Wadowicach.
Organ zarządzający tj. powiat. Natomiast burmistrz zarządza gminą nie powiatem !!! Cała sytuacja miała miejsce jak czytamy w:
Cytat:
10 kwietnia 2020
Cytować
-2 #5 . 2021-10-22 15:03
Dlaczego szmaciarz z w24 tak atakuje starostwo? Robi grunt jakiej nowej gwieździe?
Cytować
+2 #6 Bodzio 2021-10-22 18:50
Mam pytanie ? A jakie ugrupowanie polityczne rządzi w powiecie wadowickim ? W jakiej partii jest starosta i członkowie zarządu ? Tak tylko pytam .
Cytować
-1 #7 j23 2021-10-24 10:47
panie jończyk nie jącz zejdź ze sceny jak przystało na prawdziwego faceta
Cytować
Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Redakcja portalu WadowiceOnline.pl informuje, że nie odpowiada za treść komentarzy użytkowników. Komentarze o charakterze gróźb, personalne ataki oraz komentarze zakłócające dyskusję (trolling, spam) będą usuwane.