- Opublikowano: 30 lipca 2019, 10:50
- Komentarze: 57
Burmistrz Wadowic Bartosz Kaliński po powrocie ze szpitala z terapii radiologicznej postanowił dać głos w sprawie tego, co ostatnio działo się u niego. Wywołany nieoczekiwanie przez niego do tablicy muszę się ustosunkować...
Burmistrz Wadowic Bartosz Kaliński był ostatnio mało obecny zarówno w magistracie jak i w mediach społecznościowych. Rzecz zrozumiała: jak poinformował, był w szpitalu gdzie przechodził terapię radiologiczną w związku z nawrotem choroby nowotworowej. We wtorek (30.07) na swój profil Facebook nieoczekiwanie wrzucił film, w którym poinformował, że 5 sierpnia wróci do pracy. Jednocześnie ujawnił, że równocześnie w szpitalu przebywał jego syn a rodzina została podzielona na dwa oddziały onkologię w Warszawie i pediatrię w Prokocimiu. Podziękował za słowa otuchy w trudnych chwilach i intencję mszalne... Później jest już dosyć dziwnie...
Jak wiecie, Dawid Kierczak, prywatnie kolega Mateusza Klinowskiego, w ostatnich tygodniach zdecydował się na zabłyśniecie publikując film "Wadowice Ukłąd tu wszystko się zaczęło". Ten film to fake news, jak niektórzy wolą, guzik prawda. Nie ma tam nawet cienia prawdy – mówi burmistrz.
Chodzi o film o którym pisaliśmy TUTAJ.
Jak twierdzi włodarz, wypuszczenie do sieci filmu to nie koniec, bo jego twórca na tym nie poprzestał...
Kilka dni temu Dawid Kierczak rozmawiał z kilkudziesięcioma mieszkańcami Łączan, zaczepiał ich na ulicy. Pytał jakie są zwyczaje naszej rodziny, gdzie mieszkamy, gdzie można nas spotkać, kiedy jesteśmy, a kiedy nie w domu Opowiadał ludziom kłamliwe historie, że rozwiodłem się z żoną, mówił ludziom, że Kasia wiosną tego roku była w zakładzie psychiatrycznym, a ja znęcam się nad żoną i dziećmi. Wszyscy, który spotkali tego człowieka, zostali zaczepieni, a znają nas, potraktowali tego człowieka jak kompletnego szaleńca i powiadomili nas o całym tym zajściu – opowiada w filmie buszując z zbożu a właściwie to w sitowiu, burmistrz Bartosz Kaliński.
Jak twierdzi Kaliński, takie zachowanie to dla niego coś, z czym nie spotkał się podczas 10 lat pracy w samorządzie i wraz z żona ma zamiar pozwać zarówno dziennikarza Kierczaka jak i redakcję, którą reprezentuje, o zniesławienie i stalking. O całym zajściu została powiadomiona policja.
Padło również pytanie...
Na koniec mam pytanie do panów panowie Klinowski, Kierczak i Guzik: jak dalego chcecie się posunąć w swojej kampanii hejtu, mowy nienawiści, kłamstwa i zakłamanie – pyta burmistrz Bartosz Kaliński
Nie wiem, czemu moje nazwisko pada obok Kierczaka oraz Klinowskiego. Jednak wywołany do tablicy odpowiem: Panie Kaliński, czy kiedykolwiek i gdziekolwiek atakowałem Pana bądź Pańską rodzinę jak Pan nerwowo sugeruje w swoim filmie? Nie wydaje mi się: krytykuje Pańskie dosyć zresztą nieudolne póki co rządy, do czego mam prawo jak każdy mieszkaniec a co dopiero dziennikarz. Jeśli nie potrafi Pan znieść krytyki, to nie nadaje się Pan na takie stanowisko, jak burmistrz gminy.
Używając mojego nazwiska w takim kontekście jak Pan je użył w swoim filmie, sam Pan jest dla mnie zwykłym hejterem, który wykorzystuje sytuację do dosyć żałosnej polityki. Jeśli zaś z tego powodu zaczną mnie spotykać jakieś przykre sprawy, będzie to dla Pana dosyć nieprzyjemne, niech mi Pan uwierzy, bo ja również atakowi na mnie jak i moją rodzinę mówię stanowcze NIE!
Życzę zdrowia, zarówno dla Pana jak i Pana całej rodziny, bo tak robią cywilizowani ludzie, ubolewając niestety, że Pan nie odróżnia krytyki od hejtu. Przynajmniej z mojej strony...
Teraz, jak już Pan wraca do pracy, czekam ja i reszta mieszkańców gminy aż w końcu Wadowice i okolice przestanie zalewać fala niewywiezionych śmieci, dogada się Pan w końcu z jakąś firmą, która będzie to sensownie robić przy kolejnym przetargu. Czekam również na obiecaną podczas kampanii wyborczej Arenę Wadowice, południową obwodnicę miasta, Beskidzką Drogę Integracyjną i parę innych rzeczy...
Musi Pan też zrozumieć, że Pańskiej politycznej sytuacji nie poprawią medialni klakierzy opłacani z publicznych (a więc również i moich...) pieniędzy... To nie te czasy...
(Marcin Guzik)