Władze Wadowic chwalą się nimi a niestety za bardzo nie ma czym. Samoobsługowe stacje naprawy roweró
Drukuj
Wadowickie stacje naprawy rowerów to obraz nędzy i rozpaczy

Władze Wadowic chwalą się nimi a niestety za bardzo nie ma czym. Samoobsługowe stacje naprawy rowerów w mieście to obraz nędzy i rozpaczy.

Burmistrz Wadowic Bartosz Kaliński  od jakiegoś czasu zrobił się mocno prorowerowy i co rusz chwali się rozwijającą się w Wadowicach infrastrukturą dla miłośników dwóch kółek. Jak na włodarza, który w większości wykonuje po prostu stare i zaplanowane inwestycje jeszcze za swojego poprzednika a którego na rowerze widziałem bodajże ze dwa razy i to głównie, aby dobrze wypaść na pozowanych zdjęciach, to trochę zabawne. Ale odstawmy  podśmiechujki na bok, ważne, że coś się w temacie dzieje.

W niedzielę (25.09) korzystając z chwilowo sprzyjającej aury, postanowiłem zrobić "na kole" kilkadziesiąt kilometrów. Niestety miałem mało powietrza w przednim kole roweru a w mojej wypasionej pompce, sprezentowanej przez przyjaciela z KS Aquila Peleton Wadowice, rozleciała się końcówka. Ale od czego są przecież samoobsługowe stacje rowerowe, których w ostatnich latach w mieście powstało całkiem sporo a którymi tak chwali się przy każdej okazji burmistrz Kaliński. Niestety tu zaczęły się schody...

Rowerowa stacja przy obwodnicy i dworcu kolejowym. Zepsuta, niedziałająca i zalana wodą pompka. Pogięte i zdekompletowane pordzewiałe klucze. Z pompowania koła nici... Postanowiłem więc skorzystać z kolejnej stacji, nabierając podejrzeń, że może być trudno...

 

 

Rowerowa stacja przy na wyasfaltowanej niedawno ścieżce rowerowej przy wadowickich wodociągach. Jeszcze gorzej: brak końcówki do wentyla, rowerzystów straszy za to kawałek gumowego węża z zardzewiałym żelastwem. Stan kluczy podobnie jak przy dworcu kolejowym: wszystko pordzewiałe, zaniedbane. Z pompowania koła oczywiście nici. Mój "podziw" nad urwaną końcówką zainteresował innych rowerzystów, którzy w ciepłych słowach skomentowali, co sądzą o władzach miasta, stanie rowerowych stacji naprawczych koncentrując się głównie właśnie tej  przy ścieżce, bo końcówka zepsuta jest od miesięcy...

 

Ja z kolei postanowiłem skorzystać z kolejnej, wedle zasady "do trzech razy sztuka" tym bardziej, że cierpliwość aby próbować dalej zaczęła mi się powoli kończyć...

 

 

 

Rowerowa stacja przy ulicy Lwowskiej, ostatnia jaką miasto oddało do użytku.

Służy nie tylko do naprawiania rowerów, ale również wózków dziecięcych i inwalidzkich, hulajnóg czy deskorolek. Jest darmowa, ale - aby uniknąć kradzieży, zniszczeń i zardzewieniu narzędzi - żeby ją otworzyć, trzeba włożyć monetę, która zwracana jest po zamknięciu, tak jak ma to miejsce w przypadku wózków w supermarketach – zachwalał przybytek w lutym tego roku  burmistrz Bartosz Kaliński.

Pompka o dziwo działała. Tyle, że aby się do niej dostać, trzeba wrzucić monetę i otworzyć szafkę z końcówką i kluczami, bo wąż jest bez tego zbyt krótki. Wyśmienity pomysł, tym bardziej, że w obecnych czasach coraz mniej ludzi ma przy sobie  jakiekolwiek fizyczne pieniądze, bo wygodniej jest płacić kartą czy np. Apple Payem. Zwłaszcza, jak się idzie na rower i nie ma się ochoty nosić portfela czy drobnych w kieszeniach dresu...

Większość osób chyba myśli podobnie, bo jakiś wandal przede mną "przystosował" stację do obsługi bezgotówkowej, wyrywając drzwiczki. Jak widać nie tędy droga aby  "uniknąć kradzieży, zniszczeń i zardzewieniu narzędzi". Koło napompowałem, przy okazji komentując z napotkanymi znajomymi stan stacji.

 

Miałem jeszcze pomysł zbadać stan pozostałych rowerowych przybytków w mieście, bo jest ich jeszcze trochę, postawionych nie tylko przez gminę ale także przez powiat, ale trzy podejścia trochę mnie zmęczyły, bo w sumie wyszedłem sobie pojeździć a za inspekcję i straty czasu nikt mi nie płaci.

Ja wiem, że stan infrastruktury to wina buców, którzy nie potrafią zadbać o wspólną własność. Ale do cholery obowiązkiem właściciela, czyli gminy Wadowice, jest regularne dbanie o stan swoich "włości". Dumna mina na fotce z otwarcia to trochę za mało, trzeba się jeszcze trochę przyłożyć, aby to wszystko działało i funkcjonowało. Bez tego to zwykła strata i marnotrawstwo publicznych, czyli naszych, pieniędzy.

Póki co, parafrazując klasyków z Kalibra 44 "Panie Kaliński idź pan w uj... z takim żartem"...

 

(Marcin Guzik)

NAPISZ DO NAS: kontakt@wadowiceonline.pl

Ostatnie artykuły z kategorii Hobby:

Piknik i rajd rowerowy jako symboliczne otwarcie nowej ścieżki na zaporę

Harcerze przywitali wiosnę rajdem "Na Szlaku do Kamieni Nieskończoności"

W pierwszy wiosenny weekend ruszyła wadowicka tężnia

Wadowicki Klub Scrabble zaprasza na spotkanie inauguracyjne

Klub Podróżnika. Tym razem Dorota Szparaga i Via Alpina Red Trail