- Opublikowano: 18 października 2016, 19:15
- Komentarze: 4
60 wadowickich ratowników medycznych domaga się od pracodawcy, czyli wadowickiej lecznicy, zaległego według nich wynagrodzenia za ostatnie trzy lata. Chodzi o kwotę nawet pół miliona złotych.
Zdaniem ratowników medycznych, od 2013 roku powinni dostawać dodatek do podstawy wynagrodzenia, wynikający z umowy o ratownictwie medycznym. To kwoty od 5 do nawet 15 tysięcy złotych w zależności od rodzaju umowy o pracę. W sumie chodzi o kwotę nawet pół miliona złotych. Wnioski do krakowskiego sądu pracy o zapłatę dodatku skierowało już od września ponad 60 pracowników ZZOZ w Wadowicach.
Ratownicy od lipca tego roku dostają należne im dodatki, dzięki zmianom zasad wynagrodzenia, które wprowadziła dyrekcja wadowickiej lecznicy po protestach w marcu tego roku. Zlikwidowano wtedy dodatek stały w wysokości 30% wynagrodzenia podstawowego, zastępując go dwoma innymi: jednym w wysokości 65% stawki godzinowej wynagrodzenia podstawowego za każdą nocną godzinę pracy oraz drugim, 45% stawki godzinowej podstawowej za każdą godzinę pracy w niedzielę i święta.
Jest problem, bo dyrektor Szpitala Powiatowego w Wadowicach Józef Budka nie zgadza się na wypłatę pieniędzy, tłumacząc to bardzo trudną sytuacją finansową placówki, która jest zadłużona na grubo ponad 15 milionów. Kilka dni temu udało się uzyskać kwotę 3,5 miliona złotych z powiatu na zakup nowego aparatu rentgenowskiego i spłatę zobowiązań. To ciągle jednak za mało.
Stąd ratownicy straszą pozwami sądowymi.
(MG)
WadowiceOnline.pl
Ostatnie artykuły z kategorii Biznes:
Brat Jacka Jończyka szefem tarnowskiego zakładu karnego
Takie autobusy będą jeździć między Wadowicami a Bielskiem. Rozpoczęły się testy nowego połączenia
ZUS. Nowe tablice do wyliczania emerytur
W Choczni powstaną dwa nowe bloki komunalne. Tak mają będą wyglądać
Są chętne podmioty do badań geologicznych pod BDI. Ale jest problem
Komentarze
Domagamy się należnych nam pieniążków bo nie płacono nam ich opowiadając jednocześnie bajki o łózkach i pacjentach. Ustawy o działalności leczniczej z 2011 roku nie przestrzegał żaden dyrektor od tamtego czasu. A nasze dzieci w święta i w nocy często są same lub z opiekunkami i nie mamy za co im zadośćuczynić.